02-11-2003 r.

Od Picassa do Warhola. 

W Warszawie od 24 listopada, a w Poznaniu od 5 stycznia będzie można zobaczyć najwybitniejsze grafiki ostatniego półwiecza.

Co łączy Pabla Picassa, wielbiciela corridy, z Francisem Baconem, genialnym malarzem samoukiem? Albo Luciana Freuda, wnuka Zygmunta, z Andy Warholem? Ano to, że każdy z nich należy do grona artystów, których twórczość wstrząsnęła światem sztuki. Po nich nic już w tej materii nie wyglądało tak samo. I właśnie ich grafiki – oraz dwudziestu czterech innych twórców – będziemy mogli zobaczyć od 24 listopada w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, a od 5 stycznia 2005 w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Dzieła wszystkich prezentowanych w Warszawie i Poznaniu artystów należą do stałych ekspozycji muzeów amerykańskich – jak choćby Guggenheim Museum, Museum of Modern Art – oraz najważniejszych europejskich sal wystawowych. Tytuł wystawy „Od Picassa do Warhola” jednak nie w pełni oddaje jej bogactwo, gdyż „najmłodsze” prace zgromadzone na wystawie pochodzą nawet z tego roku. Organizatorom przedsięwzięcia chodziło bowiem o to, by zapoznać polską publiczność z jak największą liczbą wybitnych artystów, którzy przez ostatnie 50 lat wywierali wpływ na sztukę.

Zobaczymy więc prace przedstawicieli pop-artu. Oprócz Andy’ego Warhola będą ryciny Amerykanina Jaspera Johnsa, dla którego źródłem inspiracji są cyfry, litery i flagi. Dzieła Roya Lichtensteina – znanego z fascynacji komiksem, i Aleksa Katza, malującego ogromne portrety. Przyjrzymy się minipigułce z twórczości Claesa Oldenburga – Szweda, tworzącego między innymi rzeźby z usztywnionych tkanin, czy Reda Groomsa – twórcy niezwykle barwnych mozaikowych płaskorzeźb. Zapoznamy się z próbką twórczości artystów uprawiających sztukę figuratywną (czyli mniej więcej realistyczną). Jej reprezentanci to Frank Auerbach – Brytyjczyk o niemieckich korzeniach, malujący przede wszystkim portrety przyjaciół i widoki miasta, czy angielski malarz samouk Francis Bacon, wymieniany zaraz po Pablu Picassie jako jeden z najważniejszych malarzy XX wieku.

Jeśli nie liczyć Picassa, Bourgeois, Bacona czy Moora – polska publiczność zetknie się z prezentowanymi na wystawie twórcami po raz pierwszy. W sumie zobaczymy 102 prace. Wszystkie pochodzą z Marlborough Gallery w Nowym Jorku.

A Marlborough Gallery to jeden z najbardziej prestiżowych prywatnych domów wystawowych. Z filiami w Londynie, Madrycie, Rzymie, Monte Carlo, Nowym Jorku i Santiago de Chile. W świecie marszandów mawia się, że jeśli Marlborough zwróci uwagę na jakiegoś twórcę, oznacza to, że jest on skazany na sukces. Spośród polskich artystów jak dotąd jedynie Magdalena Abakanowicz wzbudziła zainteresowanie marszandów z Marlborough. I właśnie grafiki Abakanowicz „Twarze” oraz cykl „Katharsis” będą polskim akcentem ekspozycji.

Pośrednio ta artystka jest „sprawczynią” całego przedsięwzięcia: w ubiegłym roku na otwarcie ekspozycji jej prac przyjechał do Poznania Pierre Lavai, dyrektor Marlborough Gallery. Pomysł wystawy zrodził się podczas jego rozmowy z Piotrem Voelkelem, założycielem polskiej fundacji VOX-Artis, i jego doradcą Robertem Fizkiem. Fundacja zajmuje się promocją sztuki polskiej, m.in. współfinansowała ubiegłoroczną poznańską wystawę Abakanowicz. Teraz zajęła się stroną organizacyjną wystawy i pokryła dużą część związanych z tym wydatków.

Wyboru prezentowanych grafik dokonali Amerykanie: chodziło przede wszystkim o to, aby polski widz zobaczył, co jest ważne i cenione w sztuce z perspektywy amerykańskiej.

Prace są wyraziste, budzą zainteresowanie nie tylko kolekcjonera o wyrafinowanym guście, ale i przeciętnego zjadacza chleba, który po prostu chce obejrzeć ładny, dekoracyjny przedmiot. Wymiary prac też odbiegają od naszych wyobrażeń o grafice. W Stanach Zjednoczonych tworzy się ryciny mierzące po kilka metrów. Choć tak dużych grafik nie będzie na warszawskiej wystawie, jednak i tak są one znacznie większe niż te, które zwykle widujemy w polskich muzeach. I właśnie ze względu na tę dekoracyjność oraz ceny o wiele niższe od tych, jakie osiągają obrazy (najdroższa prezentowana na wystawie grafika – „Twarz i zegar” Jaspera Johnsa – została wyceniona na 28 tysięcy dolarów), w USA i na zachodzie Europy obserwuje się wzmożone zainteresowanie tym rodzajem sztuki. Być może wystawa w Zamku Ujazdowskim zachęci polskich kolekcjonerów do kupowania grafik. Bo z pewnością znajdzie się gromadka takich, których stać na kupno grafiki np. Magdaleny Abakanowicz. Cena do uzgodnienia z Marlborough Gallery…